to moje ulubione miejsce w Norwegii

piątek, 30 marca 2012

Przyjemna niespodzianka


 spotkała nas w środę po południu!!! Wróciliśmy ze Svolvaer, z przedświątecznych zakupów – zmoczeni deszczem i zmęczeni. Szykuję szybki obiad, a tu za oknem co ja widzę? Przy pomoście po drugiej stronie cieśniny zacumowało takie cudo!



To jest dawna łódź rybacka, charakterystyczna na Lofotach jeszcze około 100 lat temu. Ten egzemplarz przypłynął z Tromso, z załogą złożoną z młodych ludzi – członków towarzystwa miłośników wybrzeża – czy jak to się nazywa.
W kabinie na rufie jest kambuz z przepięknym żeliwnym piecykiem na drewno (kuchenka gazowa też jest). Może tutaj spać 5 osób.  




Załoga liczyła 9 członków, dlatego z żagla zrobiono tent i część twardzieli spała pod nim. W nocy nie padało, dzień wstał piękny i słoneczny, a rano już po żeglarzach śladu nie było. Następnym przystankiem miał być Henningsvag.




Spotkaliśmy tą łódź we wrześniu 2010 roku, zacumowaną w porcie niedaleko Tromso, w doborowym towarzystwie.

  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz