to moje ulubione miejsce w Norwegii

środa, 1 lutego 2012

Każdy chyba lubi


dostawać prezenty, prawda? Ja mam szczęście do dość niezwykłych. Mężczyźni Mojego Życia (mąż i syn) sprezentowali mi kiedyś piękny, nowy spinning! Potrzebowali chłopcy sprzętu! No a nie wiadomo, czy mama jednak nie polubi spiningowania? Ryby łowić lubi.
Parę lat temu,ku zaskoczeniu znajomych, zapiałam z zachwytu Kidy Wacek wręczył mi sprytnie zagięty pręt ze stali nierdzewnej. Długo musiałam tłumaczyć, że to było moje marzenie – pręt do łatwego zakładania cumy na boje w duńskich i szwedzkich portach! Pływa z nami na Fri, ale w Norwegii się jeszcze nie przydał.
Dzisiaj dostałam kolejny prezent – stertę drewna do piłowania!

Dom, w którym mieszkamy, jest ogrzewany elektrycznie. Żeby uzyskać miłą dla ciała temperaturę wyłącznie przy użyciu grzejników elektrycznych, musielibyśmy mocno obciążyć lokalne linie kablowe. Poza tym nie płacimy za mieszkanie więc raczej nie wpędzamy właściciela domu w wydatki. Mamy za to piec na drewno!!! Stoi sobie w kącie naszego saloniku i cudownie grzeje.
Drewno pozyskujemy głównie z morza - wyławiamy, zbieramy na brzegu.
Ponieważ nie ma tutaj warunków do regularnego wysiłku fizycznego, uprawiam sobie codzienną gimnastykę.
No, ale kiedy zobaczyłam muskuły Marit Bjoergen – pozazdrościłam!!! Teraz mam na czym ćwiczyć. Wprawdzie raczej jednostronnie, bo jestem praworęczna, ale lewą też próbuję. A taka godzinka piłowania – ileż to spalonych kalorii! I jak ciepło potem człowiekowi!
No i dostałam specjalnie wybrane kawałki – takie, które nie nadają się do cięcia piłą elektryczną.
A to specjalnie zbudowana nowa kobyłka, stara była już rozchwiana 
Dba o mnie ten mój mąż, oj dba!

1 komentarz:

  1. Raczej nie wyślę Spidera na szkolenie "Jakim prezentem uszczęśliwić kobietę" z Wackiem w roli prelegenta... ;) Choć trzeba przyznać, że z piłowania drewna płyną liczne korzyści. Pozdrowienia z zimowego Wrocławia :)

    OdpowiedzUsuń