to moje ulubione miejsce w Norwegii

sobota, 17 września 2011

jak to jest z 50+

Swoją 50-tkę zaliczyłam przed pięcioma laty. Pamiętam jak będąc w wieku lat kilku uwazałam każdego po 40-tce za starego. Jakoś mi się zmienił punkt widzenia??? Piękny wiek, zeby spełniać marzenia. Dzieci dorosły, stabilizacja zawodowa i finansowa nie najgorsza, należy korzystać z nienajgorszego zdrowia i wyobraźni! Są tacy, którzy czują się dobrze w Ciechocinku i tacy, którzy muszą nad ciepłe morze. A ja? Ciepłe morze tez mi się podoba, ale trafiłam w życiu na faceta, który nie uznaje temperatur powyzej 20 stopni. Ponieważ facet nienajgorszy i już się do niego przyzwyczaiłam przez tych 30 z hakiem wspólnych lat - polubiłam i lekki chłodek. No a jeśli do tego dodam, ze w dzieciństwie zaczytywałam się w Centkiewiczach i podziwiałam zdobywców biegunów, to już nikogo nie zdziwi mój entuzjazm na hasło - a może by tak Norwegia, ale nie tylko latem?
No i tak się zaczęło. Jesteśmy tutaj już od czerwca 2010, z przerwami na ciepłe miesiące wakacyjne, kiedy to po tutejszych wodach pływają nasi przyjaciele i współwłaściciele FRI. Ostatnią zimę spędziliśmy na Risvaer - maleńkiej wysepce na pograniczu Lofotów i Vesteralen. Najbliższą zimę spędzimy tam również!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz